...„amerykański” hostel z „japońskimi” pokojami na „francuskim” Joli Bord w Warszawie*.
Wprawdzie warszawski Żoliborz, to hotelowa pustynia – bo jest jedną z tych dzielnic stolicy, w których nie ma żadnego hotelu – ale ma jeden obiekt, którego nie powstydziłaby się Japonia. Na początku lat 80. Lech Wałęsa zapowiedział zbudowanie w Polsce drugiej Japonii. – I tak jak chciał Lech Wałęsa, zbudowaliśmy w Polsce drugą Japonię – z uśmiechem mówi Przemek Grzywacz, współprowadzący Wilson Hostel. Japoński akcent w hostelu, to przede wszystkim kapsuła noclegowa, a dokładniej – osiem kapsuł.
To japoński wynalazek – pierwszy hotel powstał w roku 1979 w Osace – który w Europie można spotkać sporadycznie, m.in. przy lotniskach, np. Gatwick, a w naszej części kontynentu na Litwie. Kapsuła to „pokój” o kształcie prostopadłościanu, przypominający obudowane łóżko, w którym nie ma zamykanych drzwi, tylko roleta. W większości japońskich kapsuł, głównie przeznaczonych do odpoczynku biznesmenów, których noc zaskoczyła w drodze, obok łóżka i składanego stoliczka, są telewizor, radio, budzik, telefon, a także gniazdko do laptopa. Nocleg w wykonanych z tworzywa sztucznego kapsułach zlokalizowanych przeważnie w liczących kilkanaście jednostek mieszkalnych piramidkach, na lotniskach czy dworcach kolejowych, kosztuje w Japonii równowartość 100 zł.
W hostelu Wilson jest osiem takich kapsuł. Godzina w cenie zwykłej kosztuje 4 zł, zaś noc 69 zł. Kapsuły według projektu wspólnika, Konrada Mąkosy, wykonał warsztat jego Ojca. Podobnie zresztą jak piętrowe łóżka w „zwykłym” pokoju. – Kapsuły są doskonale wyciszone, hałas tłumi nawet japońska mata zastępująca drzwi – tłumaczy Przemek Grzywacz. Właściciele obiektu myślą o wyposażeniu kapsuł w radio i telewizor, a także o rozszerzeniu produkcji. Jest pomysł na nie tyle kolejny obiekt, co miejsce noclegowe. – W dzisiejszych czasach pomysł jest najważniejszy – mówi Grzywacz. A skąd pomysł na hostel i na kapsuły właśnie? – Kapsuły wzięły się z Japonii, a hostel z chęci robienia własnego biznesu i poznawania nowych ciekawych ludzi – mówi pan Przemek, który sam jest interesującym człowiekiem: prowadzi hostel, z wykształcenia jest filozofem chrześcijańskim, pracuje jako copywriter, a jego przodkowie pochodzą z Dalekiego Wschodu. Właścicielami hostelu i współwłaścicielami budynku przy Felińskiego 37, mieszczącego hotel jest rodzeństwo Kasia i Konrad Mąkosa.
Sam zaś budynek powstał na początku lat 30. i przez długi czas funkcjonowała w nim apteka. Grzywacz wymyślił nawet niekonwencjonalną reklamę hostelu nawiązującą do historii obiektu. Rozgłos hotelowi przynosi również, rzadko spotykana ostatnio i nieco dwuznacznie się kojarząca, możliwość wynajmowania kapsuł na godziny. Pan Przemek wyjaśnia, że nie wynajmują kapsuł parom, chociaż były i takie sugestie, i zapytania. Jakkolwiek kapsuły są najbardziej nietypową i nośną medialnie częścią obiektu, nie jest to jedyna rzecz, która go odróżnia od innych. Hostel Wilson jest bodaj pierwszym eko-hostelem w Polsce. Ciepłą wodę i ogrzewanie w znacznej części zawdzięcza bateriom na energię słoneczną. W obiekcie zainstalowano również systemy oszczędzania wody oraz dokładnie selekcjonuje się odpady. Umieszczona w dużym hallu recepcyjnym i zarazem pomieszczeniu jadalno-klubowym zielona ściana pnących roślin oczyszcza powietrze w budynku.
Goście mają dostęp do mini kuchni, chill-out roomu, w budynku działa darmowe WiFi, a śniadania podawane są na okrągłym barze o długości 12 metrów. Remont i adaptacja budynku na potrzeby hostelu, jego wyposażenie oraz proekologiczne instalacje pochłonęły więcej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych. W sumie w kapsułach i pokojach cztero- oraz sześcioosobowych obiekt oferuje 42 miejsca noclegowe. Hostel funkcjonuje dopiero od października 2009, jednak w pierwszych ocenach gości na portalu hostelworld.com zasłużył na 95-proc. punktację.
Andrzej Szafrański
* Żoliborz pochodzi od francuskiego określenia Piękny Brzeg, zaś nazwa hostelu od pobliskiego placu, którym uhonorowano prezydenta USA Woodrowa Wilsona, który znacząco poparł powstanie niepodległej Polski w roku 1918, był również przyjacielem Ignacego Paderewskiego