Nauczyciele hotelarstwa i innych przedmiotów zawodowych mają swoje spojrzenie na hotelarstwo. Zupełnie inną perspektywę niż pracownicy obiektów hotelowych czy zarządzający nimi menedżerowie albo właściciele. Świat edukacji jest kompletnie inny od świata biznesu i przedsiębiorczości. Priorytety, system wartości i cele. Niektórzy są aktywnymi lub byłymi pracownikami branży, inni - nigdy w życiu nie przepracowali dnia w hotelu. A odpowiadają za praktyczną naukę zawodu .... Ich spojrzenia na praktyki zawodowe w hotelach jest interesujące. Prezentujemy jedno z nich:
System praktyk zawodowych w hotelarstwie jest archaicznym tworem, w którym żaden z elementów nie pasuje do rzeczywistości: ani nauczyciele, ani szkoła, ani uczniowie-praktykanci, ani opiekunowie praktyk ze strony hoteli, ani same hotele.
W większości obiektów hotelarskich trwa chocholi taniec praktyk, w niewielu przypadkach praktyki są tym, czym powinny być w swych założeniach.
Czy tak musi być?
Jestem nauczycielem hotelarstwa. I na część etatu pracuję też w niedużym hotelu .Porównałam praktyki w 'moim' hotelu z doświadczeniami kilku koleżanek
nauczycielek z innych miejscowości w Polsce. Trochę poczytałam i … chcę określić sytuację trzech stron biorących udział w procesie praktyk.
Nauczyciele
Odnoszę wrażenie, że opiekujący się praktykantami nauczyciele nie mają pojęcia, niektórzy kompletnie, na czym polega codzienna praca hotelu i czego tak naprawdę mamy nauczyć młodych ludzi.
Na pewno nie wszyscy nauczyciele, nie chcę być krzywdząca ale zdecydowana większość.
- Ilu z nas korzysta z usług współczesnych hoteli 3 czy 4 gwiazdkowych? Prywatnie, jako goście a nie na kurso-konferencjach czy szkoleniach.
- A ilu z nas umie zamknąć i rozliczyć w praktyce dobę w programie recepcyjnym, jak to ma miejsce każdej nocy w hotelu?
- Czy nauczyciel odpowiedzialny za praktyki miał okazję popraktykować dokumentację kilkudniowej imprezy firmowej, czy uczestniczył kiedykolwiek w procesie jej przygotowania, realizacji a w końcu rozliczenia?
- A może zna procedury obsługi w SPA?
- Ma pojęcie o nowoczesnych środkach chemicznych, systemach sprzątania pokoi? A może umie ułożyć grafik paniom pokojowym?
- Albo prawdziwej pracy w hotelowej kuchni?
Z rozmów i tego co widzę, wyłania się obraz nauczycieli-teoretyków tkwiących w niewiedzy i mniej lub bardziej oderwanych od współczesnego hotelarstwa. Także młodych nauczycieli.
Chytrzy i chciwi hotelarze? Czyżby?
Praktycznie nie ma już hoteli państwowych. A obiekty prywatne są nastawione na osiąganie zysków, a nie kształcenie młodych praktykantów. Tymczasem nauczyciel w dniu rozpoczęcia praktyk ewentualnie i wcale nie zawsze: doprowadza młodzież do obiektu i … do zobaczenia za 3, 4 tygodnie lub przy okazji następnej grupy do odbycia praktyk.
Ilu z nas wraz z przedstawicielem hotelu i młodzieżą przechodzi wspólnie przez hotel, uczestnicząc w zapoznawaniu praktykantów z poszczególnymi działami, strefami, pomieszczeniami? Ilu jest w regularnym kontakcie z hotelem, z opiekunem praktyk z ramienia hotelu? Ilu jest co piątek w hotelu, gdy praktykanci kończą pracę, by omówić czego się nauczyli, o co poszerzyli swoją wiedzę, co ich czeka w przyszłym tygodniu?
Nie da się tak w sytuacji praktyk w obiekcie na drugim końcu Polski, czy choćby w innym mieście.
Ale jeżeli hotel i szkoła są w tej samej miejscowości, czy nawet dzielnicy?
Nasza młodzież
To materiał na niezłej grubości księgę.
Czytając wypowiedzi na hotelarskich grupach czy w mediach społecznościowych odniosłam wrażenie, że zdaniem młodzieży np. praktyki wakacyjne to ma być 'fun' na koszt hotelu, do którego jadą na praktyki.
- 'Fajne' warunki zakwaterowania, najlepiej identyczne jak mają goście hotelu, którzy za to płacą
- Bezpłatne WiFi bez ograniczeń, tak żeby się dało grać i filmy oglądać
- Smaczne posiłki
- I święty spokój: długie spanie i nocne imprezy przy głośnej muzyce do rana
- No i żeby w czasie pobytu na plaży pokojowe posprzątały pokoje
- oto korzystny wariant praktyk wakacyjnych nad morzem wg naszej młodzieży. Ostatecznie, można się zgodzić na zwiedzenie hotelu.
Niedowiarkom polecam lekturę forów popularnych wśród uczniów.
To poza. Ale grana z przekonaniem, zwłaszcza jedno przed drugim. Brak kindersztuby = dobrego wychowania wyniesionego z domu młodzi ludzie świetnie podbijają ostentacyjnym lekceważeniem.
Ile razy szef kuchni, czy kierownik recepcji słyszą że 'my tu nie jesteśmy do pracy, my jesteśmy na praktykach'?
Nie będą sprzątać pokoi, nie będą kroić kapusty na sałatkę, nie będą układać papierów na zapleczu recepcji, nie będą zamiatać liści przed hotelem, nie będą wozić porcelany ze zmywalni do regałów. Co zatem będą robić? Pewnie najchętniej usiedliby w kawiarni, wyciągnęli smartfony, coś popili, coś pojedli - na koszt hotelu, w którym odbywają praktyki.
'Dzienniczek praktyk'? Który powinien na bieżąco prowadzić każdy uczeń?
Weźcie grupę kilkuosobową, mającą praktyki wg tego samego programu - macie blisko stuprocentową szansę, że ich zeszyty będą identyczne w treści. Jedna osoba skrupulatnie tworzy wpisy, pozostałe przepisują od niej słowo w słowo, błąd ortograficzny w błąd ortograficzny.
Oczywiście są uczniowie, którzy angażują się w wykonywanie zleconych obowiązków, chętni do pracy i pomocy, aktywni, z otwartą głową i chłonący praktyczną wiedzę. Ci potrafią się na praktykach wiele nauczyć.
Od koleżanki, kierowniczki pokojowych usłyszałam kiedyś w chwili jej słabości i frustracji, że do hotelu na praktyki powinni trafiać młodzi ludzie w nagrodę, a pozostali powinni mieć praktyki w dyskoncie lub hurtowni kruszyw budowlanych.
Hotele
Udało mi się zaobserwować dwa modele podejścia do tematyki praktyk. Pierwsza zakłada, że na praktyki do danego hotelu trafia młodzież wyselekcjonowana, najlepsza. Praktyki w takim hotelu są swego rodzaju nagrodą dla najlepszych uczniów. Jest to możliwe, gdy hotel ściśle współpracuje ze szkołą, która ma kierunek hotelarski. Młodzież, która trafia do takiego hotelu, już wie, że została wyróżniona, co przeważnie motywuje ją, by nie zawieść pokładanych w niej nadziei. Hotel odpowiedzialnie podchodzi do młodych ludzi, którzy są uczeni wykonywania różnych czynności, po czym … wykonują je w ramach normalnego funkcjonowania hotelu. Przygotowują pokoje do sprzedaży, wykonują obróbkę wstępną produktów spożywczych, odbierają telefony na centrali czy pracują w sekretariacie. Pracują na sali przy śniadaniach, przygotowują i obsługują bufety na bankietach – słowem: pracują w hotelu, tak jak pracownicy hotelu. Powierzona jest im odpowiedzialność i postawione przed nimi cele. Czuwa nad nimi personel, ale nie wyręcza w pracy a kieruje i pomaga. Drugi model to zagonienie uczniów do najczarniejszej i najmniej wdzięcznej roboty, której z ulgą pozbywają się pracownicy. Segregowanie brudnej pościeli. Obieranie setek kilogramów warzyw przez 3 tygodnie. Noszenie i ustawianie krzeseł z magazynu na sale konferencyjne i z powrotem. Naklejanie setek znaczków na koperty i ich adresowanie do omdlenia rąk. Sprzątanie śniegu sprzed hotelu w czasie intensywnych opadów. Zbieranie śmieci przed hotelem w czasie deszczu. I tak bez końca, bez względu na program praktyk i dobre chęci praktykantów. Dla takich hoteli praktykanci to współcześni chłopi pańszczyźniani, choć niewykwalifikowana to za to bezpłatna siła robocza.
Większość hoteli znajduje się gdzieś pośrodku tych dwóch modeli.
Coraz częściej pracownicy hoteli nie mają czasu dla praktykantów. Wymogi przełożonych nie pozwalają na zajęcie się młodymi ludźmi kosztem własnych obowiązków. A za opiekę nad praktykantami nikt nie płaci pieniędzy, szybciej można otrzymać upomnienie za zaniedbywanie własnych obowiązków. W kuchni dodatkowo coraz mniej osób ma uprawnienia do prowadzenia pracy z praktykantami i kształcenia uczniów. Pracownicy hoteli nie umieją też najzwyczajniej w świecie pracować z młodzieżą, no i … nie mają czasu.
Nauczyciele ignoranci, uczniowie abnegaci i wyrachowane hotele. To przejaskrawiony wizerunek i krzywdzący wszystkie strony problemu. Ale problem praktyk istnieje i każda ze stron widzi słabości obecnego systemu. Pisząc - apeluję: nauczyciele, uczniowie, hotelarze – napiszcie, co myślicie, jakie macie przemyślenia a jakie pomysły. Jak to wygląda w waszych szkołach czy w waszych hotelach? Może zbiorową mądrością, wymieniając pomysły, opinie i doświadczenia - uczynimy praktyki lepszymi z korzyścią dla wszystkich „trzech stron tego samego medalu”?
Magdalena Prochacka