Największymi beneficjentami transferów socjalnych w Polsce są obecnie rodziny otrzymujące 500+. Wśród nich są zarówno rodziny, które tych środków zupełnie nie potrzebowały, jak i takie które wyłącznie dzięki nim przeniosły się wyżej w strukturze społecznej - awansując w swoim mniemaniu do wyższej warstwy czy może klasy, jak i takie w których dzięki tym środkom rodzice mogli zaleczyć ubóstwo i wykluczenie - hańbę XXI wieku w kraju w centrum Europy.
Najbardziej zyskały na statusie materialnym przeciętne rodziny z 3, 4 dzieci, które szybko awansowały w społeczeństwie konsumentów i zaczęły mieć dodatkowe, niepochodzące z pracy a niemałe pieniądze. A od 1 lipca tego roku poprawi się nawet rodzinom z jednym dzieckiem. Mija trzeci rok finansowania dzieci z budżetu i socjolodzy widzą już efekty dłużej falowe niż pierwsze wyczyszczenie komisów z samochodów po 3-5 tysięcy i kupno nowego sprzęty AGD zaraz po nowym, płaskim telewizorze.
Kto już zyskał na 500+?
Wśród beneficjentów wzbogacania się rodzin z dziećmi od 2016 roku - wymieniana jest na jednym z czołowych miejsc turystyka, a w niej hotelarstwo. Minister Przedsiębiorczości i Technologii Jadwiga Emilewcz 3 kwietnia oznajmiła, mówiąc o zakazie handlu w niedziele: "Widzimy zmianę zachowań konsumenckich.(...) Widzimy wzrost aktywności Polaków w zakresie różnych innych form spędzania czasu wolnego. (...) W wolne niedziele chodzą do restauracji, mamy wzrosty w turystyce."
To, co z ministerialnego gabinetu jest 'wzrostem w turystyce' branża odczuwa mocno, pozytywnie i rok po roku. Gestorzy różnego autoramentu, rodzaju i kategorii obiektów noclegowych widzą to w rosnących obrotach oraz frekwencji. W tym także w cztero- i pięciogwiazdkowych hotelach. Tak, tak. Bo Polacy - jak pokazują statystyki - bardzo chętnie wydają pieniądze z 500+ na wypoczynek i wyjazdy z dziećmi.
Już w pierwsze wakacje tj. w 2016 roku, w nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych widać było tłumy tych, którzy z dziećmi 'nad morze' wyjechali pierwszy raz w życiu, a nierzadko w ogóle wyjechali gdziekolwiek pierwszy raz w życiu.
Internet zaroił się wówczas od złośliwych komentarzy i szyderczych zdjęć. Ale to w 2016 roku armia dzieci z rodzicami po raz pierwszy w życiu nie spędzała wakacji w domu, na podwórku, pod blokiem, czy na działce lub u dziadków. A zobaczyła polskie morze i była kilka dni na plaży. Ruszyli nad morze mieszkańcy wielkich śląskich osiedli, familjoków, na równi z rodzinami z bloków popegieerowskich, z miasteczek powiatowych i mniejszych.
Po raz pierwszy w historii wiele rodzin z dziećmi miało możliwość, mogło sobie pozwolić na wakacyjny wyjazd wypoczynkowo-turystyczny. A ci którzy dotychczas zatrzymywali się najtańszych agroturystykach, ośrodkach wczasowych i wypoczynkowych, biorąc na to niekiedy pożyczki gotówkowe - zaczęli smakować hotele. W 2017 roku - trzygwiazdkowe, a w ubiegłe wakacje - niektórzy także czterogwiazdkowe.
Efekt inwestycyjny
Jest popyt? Pojawia się podaż. Nigdy wcześniej nie było w Polsce takiej ilości tzw. małych inwestycji w branży noclegowej. Małe inwestycje to takie do 1 miliona złotych, ale najczęściej liczone w setkach tysięcy złotych. Przeznaczone na modernizację infrastruktury i jej rozbudowę. Tak zwane 'ośrodki' różnego rodzaju modernizują się na potęgę. Wczasowe i wypoczynkowe, kolonijne, pobytów rodzinnych itp. Przejazd w maju i czerwcu od Świnoujścia po Krynicę Morską drogą nad samym Bałtykiem ujawnia skalę. Wytwórcy drewnianych domków nie nadążają z realizacją zamówień. Remonty, odświeżanie, podnoszenie standardu, wymiana podłóg, umeblowania, instalacji - trwają wszędzie. Tak samo jest w górach, nad jeziorami oraz w wielu lokalnych 'kurortach wypoczynkowych' w całej Polsce. Stukot młotków i jęk pił do drewna miesza się z rzężeniem betoniarek i hałasem silników małych pomp.
A jeszcze kilka lat temu, przez ostatnie lata inwestowali nad morzem praktycznie wyłącznie developerzy. Budując w hitowych lokalizacjach jak Kołobrzeg, Świnoujście, Międzyzdroje, Półwysep Helski itp. wielopiętrowe bloki, oferowane następnie jako 'apartamenty nad morzem na wynajem' jako produkt inwestycyjny. Powstawały wyłącznie cztero- i pięciogwiazdkowe hotele i apart-hotele, mające po kilkadziesiąt a i po dwieście pokoi, przeznaczone do komercjalizacji, czyli sprzedawania apartamentów po średnio 10 tys. zł netto za 1 mkw. powierzchni. Dla zamożnych, majętnych i bogatych.
Fala zabudowy apart-hotelami już przeszła. Wciąż powstają jeszcze nowe projekty, ale już nie w tej skali co w szczycie apart-hotelowego szaleństwa. I działki coraz mniejsze i jest ich coraz mniej, i rynek nasycony, więc biznes już nie tak spekulacyjnie rentowny jak kiedyś. Nowe inwestycje powstają i będą powstawały ale w o wiele mniejszej skali.
Obserwowane 6-7 lat temu ośrodki wczasowe mogły sobie pozwolić na remont czy modernizację co roku np. 6-8 pokoi z blisko 200. Albo domku, dwóch z kilkudziesięciu. Reszta zysków szła na bieżące konserwacje, w tym instalacji, na uzupełnienia wyposażenia i utrzymanie zimowe.
I sezon był krótszy i klient biedniejszy i mniej go było.
A dzisiaj?
Te same ośrodki w ciągu 3 ostatnich lat wyremontowały i zmodernizowały całą bazę noclegową. Na raz: już nie kilka pokoi a cały pawilon hotelowy mający trzydzieści kilka pokoi. Dobudowały odkryte baseny, zmodernizowały kuchnie i jadalnie. Właścicieli zaczęło być stać na inwestycje. Gdy dotychczas mieli ledwo na przeżycie.
I w ciągu trzech sezonów wakacyjnych zmieniły się nawyki konsumentów. Już nie chcą jeść w domkach czy pokojach i samemu gotować. Chcą mieć podane trzy posiłki dziennie, minimum dwa: śniadanie i obiadokolację, w formie samoobsługowych bufetów i w hotelowym standardzie. Z kawą z ekspresu i jeśli zupą mleczną to z kociołka na bufecie a nie z wazy na stoliku. Więc zaplecza kuchenne ośrodków i sale jadalne też trzeba było zmodernizować i dostosować.
Rok 2015
Gdy w 2015 roku w ośrodku nad polskim morzem w gminie Mielno, przyjmującym w szczycie sezonu 360 osób z dziećmi, wykupowane było 160 'wyżywień' - właścicielka cieszyła się z sukcesu. A reszta wczasowiczów wybierała opcję 'wyżywienie we własnym zakresie'. I awanturowała się w recepcji ośrodka że mikrofalówka za mala i że korki wysadza w pokoju, gdy podłączają własną (!) kuchenkę i opiekacz.
Rok 2019
A dzisiaj? Na sezon 2019 na 360 osób z dziećmi blisko 340 wykupiło już całodzienne wyżywienie a połowa z tego, dodatkową opcją podwieczorku dla dzieci. Z pokoi zniknęły kuchenki mikrofalowe, a pojawiły się eleganckie czajniki i zestawy kawowe. I wszystkie lodówki są nowe.
I gdy w 2015 roku wysoki sezon trwał od połowy lipca do połowy sierpnia, tak w 2019 roku wysoki sezon rusza z dzwonkiem szkolnym tj. z Bożym Ciałem i trwa do 24 sierpnia.
Segment branży noclegowej określany jako: obiekty wczasowo-wypoczynkowe przeżywa dzięki 500+ swoje lata rozwoju: modernizacji i rozbudowy. Podnoszenia standardów i jakości oferowanych usług. Baseny odkryte, placyki zabaw dla dzieci, miejsce na grilla, wiaty, stołówki eleganckie jak restauracje, boiska - uzupełniają ofertę, jeśli tylko powierzchnia terenu pozwala. W skali całego kraju w ciągu ostatnich trzech lat podnosi się z roku na rok i to znacząco i liczba klientów i ich oczekiwania, którym branża ma środki by sprostać inwestując.
Do branży wchodzą też nowi inwestorzy. Ośrodki rozwijają się w miejscach, miejscowościach znanych jedynie lokalnie lub regionalnie. Nie wszyscy jeżdżą nad Bałtyk, na Mazury lub w góry. Polska ma wiele pomniejszych pojezierz otoczonych lasami i tam także modernizują się istniejące tam ośrodki wypoczynkowo-wczasowe.
I powstają nowe ośrodki. Jak grzyby po deszczu, wszędzie. Trzy miesiące wystarczą, by w Dziwnówku na działce 'od zera' powstało osiedle domków wczasowych. Trzydziestu domków. Z wodą i prądem położonymi płytko w ziemi, bo tylko na sezon. Cały teren wysypany tłuczniem i kruszywem, w tym ścieżki instalacji, na to bloczki fundamentowe, na to domki. Domek w domek. Ciasno, jak najciaśniej. Żeby jak najwięcej weszło. Malowane na modny siwy kolor z białymi akcentami, umeblowane najtaniej ale modnie: Ikeą. W łazienkach najtańsza armatura i biały montaż. Ale łazienka pełnowartościowa.
Za pieniądze kultury nie kupisz
Innym skutkiem 500+ jest przesunięcie w górę - mierząc siłą nabywczą gospodarstwa domowego - w piramidzie konsumentów. Jak wynika z opinii pracowników hoteli i obiektów hotelowych nie idzie to niestety - także u dużej części turystów za 500+ - w parze z nabraniem ogłady ogólnej, obycia, znajomości zasad dobrego wychowania i dystansu do siebie samych. A szkoda. Wracają, a tak po prawdzie już wróciły:
- awantury w recepcjach o obowiązek wypełniania karty rejestracyjnej (dawniej: meldunkowej);
- wynoszenie jedzenia z bufetowych śniadań czy kolacji, tzw. 'kopców kreta' - bo skoro jest bufet 'zapłacony', to trzeba nabrać na zapas. Mimo informacji o 'niewynoszeniu' formatu niekiedy plakatów i stojaczków na każdym stoliku;
- bulwersacje koniecznością preautoryzacji karty w recepcji, jeśli chce się korzystać z dobrodziejstw rachunków 'na pokój';
- święte oburzenie, że barman nie chce do rana trzymać otwartego baru, gdy godzina zamknięcia minęła i zostały dwie pary, które nie zamawiają a trwają w alkoholowym upojeniu sennym;
- i oburzenie, że w hotelowej restauracji w niedzielne popołudnie gdy wszystkie stoliki są non-stop zajęte i ludzie odchodzą z kwitkiem - na zamawiane dania trzeba czekać i kilkadziesiąt minut. To skandal! Oni płacą i wymagają! Już, natychmiast! Oni tego tak nie zostawią! I jeszcze kelnerka się krzywo uśmiecha, a barman szyderczo! To jest skandal, żeby tak było!
I jeszcze kilkanaście innych zachowań, o których znów zaczynają opowiadać także pokojowe, czy pracownicy hotelowych wellness - ewidentnych przykładów opisywanych trafnie neologizmem: cebulactwo.
Nie jest dobrze, gdy wzorce zachowań - w miejscach dotychczas sobie nieznanych np. w hotelach - czerpie się z telewizji, seriali i portali czy magazynów plotkarskich. Gdy przyjmuje się, że celebryckie zachowania pani Magdaleny Gessler w restauracjach i hotelach na użytek telewizyjnego show - to właściwy wzór do naśladowania.
A wystarczy porozmawiać z pracownikami recepcji czy restauracji, tymi którzy pracują w bezpośredniej obsłudze gości i klientów, by usłyszeć zapomniane od ponad dekady teksty, które znów padają, które znów słyszeli od gości, a które świadczą o braku kultury, ale przede wszystkim obycia nowych hotelowych gości w tychże hotelach. Hotele okupują klienci, którzy nie mając pojęcia jak się zachować, zachowują się tak jak im się wydaje że można...
Dobrodziejstwa 500+
Czy wszyscy korzystają na transferze socjalnym 500+? Plusów jest naprawdę sporo. Po pierwsze: całe mnóstwo dzieci zaczęło mieć elementy beztroskiego dzieciństwa. Łącznie z wyjazdami weekendowymi i wakacjami - to nieprawdopodobnie pozytywny aspekt programu. Wielu rodziców zyskało finansowy oddech - to też super sprawa. A i branża hotelarska, a szerzej: noclegowa odnotowuje rekordowe zainteresowanie i popyt.
Podobnie jak biura podróży, wysyłające Polaków rodzinami do Egiptu, Turcji czy Grecji. Wszędzie tam, gdzie ciekawie jest pojechać lub można z dziećmi wypocząć - pchają się rodziny z małymi dziećmi.
W Polsce: i do w miarę skromnej bazy noclegowej i do dobrych, czterogwiazdkowych hoteli. Te 12 tys. złotych rocznie więcej w domowym budżecie rodziny 2+3 to są pieniądze, dzięki którym można sobie pozwolić naprawdę na dużo. Np. na dwa długie weekendy w czterogwiazdkowym hotelu SPA i jeszcze zostanie na dołożenie do wakacji. I to się dzieje. A od lipca tego roku taka rodzina będzie miała rocznie 18 tys. złotych do dyspozycji więcej, niż przynosi praca rodziców.
Tym sposobem rządzący głęboko przetasowali krajowy rynek klientów na usługi turystyczne i hotelarskie.
Więc wszyscy są szczęśliwi?
Społeczeństwo i turystyka masowa - to nie jest obszar, w którym sprawdza się koncepcja błękitnego oceanu
Strategia błękitnego oceanu (ang. Blue Ocean Strategy) - jedna z najnowszych i od niedawna (2005 rok) lansowanych koncepcji polegająca na stałym poszukiwaniu nowych, niezajętych jeszcze przez konkurencję miejsc na robienie pieniędzy. Zamiast walczyć z rywalami o to, kto wyrwie dla siebie największy kawałek tortu, lepiej poszukać innego. Takiego, którym nie trzeba się z nikim dzielić. 'Błękitnym oceanem' jest określana niewykorzystana przestrzeń rynkowa, w której przedsiębiorca sam kreuje popyt, dzięki czemu ma szanse na bardzo zyskowny wzrost. Podstawą definicji 'błękitnego oceanu' jest kreowanie przez przedsiębiorstwa wolnej i niezagospodarowanej jeszcze przestrzeni rynkowej. Dzięki temu konkurencja przestaje być istotna oraz przedsiębiorstwa wykorzystują w pełni innowacyjność do kształtowania swojej pozycji. Istotą tej strategii jest innowacja wartości, której celem jest koncentrowanie się na wytwarzaniu nowych wartości dla klientów i własnego przedsiębiorstwa.
(źródło: Encyklopedia Zarządzania i Wikipedia)
|
W hotelarstwie, podobnie ja w całej szeroko rozumianej turystyce masowej - nowi klienci nie chcą zagospodarowywać "wolnej i niezagospodarowanej przestrzeni rynkowej". Nie. Oni chcą jechać do znanych i uznanych miejsc, najlepiej takich na które dotychczas nie było ich stać. Chcą móc pojechać tam, gdzie inni bywają lub już byli, do miejsc których inni będą im zazdrościli. Hotelarstwo wszak, w poziomie powyżej budżetowych, ekonomicznych obiektów noclegowych tj. od 3 gwiazdek w górę - zaspokaja także potrzeby ludzkie wyższego rzędu: przynależności + potrzeby i uznania.
Teoria hierarchii potrzeb tzw. piramida Maslowa
To pochodząca jeszcze z 1943 roku teoria opisana przez amerykańskiego psychologa Abrahama Maslowa - jednego z najważniejszych przedstawicieli nurtu psychologii humanistycznej i psychologii transpersonalnej.
Zaproponowana przez niego hierarchia jest do dziś bardzo popularną strukturą w badaniach socjologii, szkoleniach w zakresie zarządzania i w średniej i wyższej instrukcji psychologicznej. Wyodrębnił on pięć poziomów ludzkich potrzeb:
- fizjologiczne
- bezpieczeństwa
- przynależności
- uznania i szacunku
- samorealizacji
- uporządkowanych od potrzeb najniższego do najwyższego rzędu. Im niższego rzędu potrzeby, tym bardziej życiowe i konieczne do zaspokojenia. Istotą teorii hierarchii jest, że człowiek dopóki nie zaspokoi potrzeb niższego rzędu - nie kłopocze się zaspokajaniem potrzeb wyższego rzędu. Oraz że im wyższego rzędu są potrzeby, tym mniejsza część społeczeństwa może je zaspokajać. Dlatego schemat teorii hierarchii potrzeb ma kształt piramidy o szerokiej podstawie i zwężającej się ku górze.
|
Hierarchia potrzeb w praktyce? Przykład: jeśli nie spaliśmy od 36 godzin, to myślimy jedynie o tym by się przespać, wręcz nieistotne gdzie, a nie o tym by iść na wernisaż znanego artysty i by nas tam widziano. A gdy 'ciśnie nas pęcherz' nie uśniemy. A jak z niewyspania ustajemy - uśniemy nawet jeśli otoczenie nie jest bezpieczne. I jak z trudem wiążemy ekonomiczny koniec z końcem, to nie w głowie nam wyjazdy wakacyjne, wczasy i wypoczywanie. I jak brakuje na buty dla dzieci, to nie wydamy na weekendowy wyjazd.
Hotelarstwo jakościowe
Czy więc wszyscy w krajowej turystyce i usługach noclegowych, w hotelarstwie polskim korzystają na beneficjentach transferu 500+? Nie.
Jest grupa wcale niemała, którą bezrefleksyjni (a więc: nie wszyscy) hotelarze - zapatrzeni w przychodowe rodziny z małymi dziećmi - tracą. Grupa docelowa, z myślą o potrzebach i preferencjach której przez lata projektowano, budowano, wyposażano i uruchamiano niejeden hotel. Hotel cztero-, pięciogwiazdkowy. I niejeden aparthotel.
I która w swoim sezonie, rok-rocznie była główną grupą docelową. Gdzie? W hotelach wypoczynkowych ze SPA. Nad morzem, w górach, nad jeziorami. W miejscach wypoczynku. Relaksu, swobody, spokoju, oddechu w dobrym standardzie i podobnym sobie towarzystwie. Gdzie czas zwalniał i spokój przychodził.
Z dala od harmidru, hałasu.
I z dala atmosfery centrum handlowego w sobotę poprzedzającą niedzielę niehandlową, czyli armagedonu wszędzie: od parkingu przed centrum, poprzez foodcourt po alejki handlowe i multiplex. Bez tłumów rozwrzeszczanych i rozhisteryzowanych dzieciaków, spoconych matek i nabuzowanych ojców - samców i samic alfa.
I oto z sezonu na sezon i z weekendu na weekend ludzie Ci - bardzo dobrzy klienci jakościowych hoteli wypoczynkowych, zostali okradzeni z 'ich' miejsc wypoczynku. Z miejsc, które dzięki ich pieniądzom wydawanym bez kłopotu, funkcjonowały dobrze przez kolejne sezony.
Co to za grupa?
To ludzie dorośli, mający dzieci odchowane zupełnie lub będące późnymi nastolatkami. Nastolatkami 15+. Plus ludzie, którzy dzieci w ogóle nie mają. Za to mieli i mają pieniądze. I jedni i drudzy. Z pracy i własnej aktywności a nie ze transferów socjalnych. Bywali i obyci, ceniący dobrą jakość i dobry serwis, doceniający lokalizację. Jeżdżących kilka razy do roku na weekendowe wypady do dobrych krajowych hoteli. Mających swoje ulubione obiekty a w nich swoje ulubione pokoje lub dania lub zabiegi SPA. To ludzie, dla których cena takich wyjazdów: kilku tysięcy złotych za weekend, nie była niczym niezwykłym, nie wzburzała ich i nie dziwiła. I żadną miarą nie była dla nich problemem.
Tracenie ich na rzecz rodzin z małymi dziećmi w jednych obiektach odbywa się po cichu i niezauważalnie, w innych - tych lubianych - z wpisami oburzonych i rozczarowanych, na różnych portalach opinii.
Prawo Kopernika-Greshama
Prawo Kopernika-Greshama mówi, że: jeśli funkcjonują gdzieś jednocześnie dwa rodzaje pieniądza - pod względem prawnym równowartościowe, ale jeden z nich jest postrzegany jako lepszy, to ten 'lepszy' pieniądz będzie znikał z obiegu (bo to w nim np. ludzie będą woleli trzymać oszczędności) a w obiegu pozostanie głównie gorszy pieniądz.Krótko? Pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy.
Np. mając wybór: trzymać oszczędności w złotych monetach lub papierowych pieniądzach - w czym byście woleli je trzymać? W złotych monetach. Zasada ta sprawdza się w wielu dziedzinach, także w turystyce i hotelarstwie. |
W hotelu tak jak i w turystyce: zawsze gość tańszy wyprze gościa droższego
Pierwsi doznali tego krakowscy hotelarze i restauratorzy, tak cieszący się blisko dekadę temu na tanie loty z Wielkiej Brytanii, widzący oczami wyobraźni płynącą ku nim rzekę funtów wraz z brytyjskimi turystami. Tymczasem: półnadzy, w sztok pijani, sikający do fontann i na uliczkach, awanturujący się, agresywni brytyjscy dokerzy i innej maści robotnicy z brakami w protetyce, za przysłowiowe sto funtów mający weekend w Krakowie z przelotem w obie strony - nie dali zarobić nikomu za wyjątkiem sklepów z alkoholem, pitym potem z puszek i butelek bezpośrednio na ulicach miasta.
Za to błyskawicznie i skutecznie wypłoszyli z Krakowa na długie kilka lat zamożne wycieczki z Japonii i Stanów Zjednoczonych, a w raz z nimi profity, napiwki i zyski. Ci zamożni turyści wybrali Pragę. Wolną od pijanej i taniej, rozwydrzonej tłuszczy turystycznej.
Tak turysta tańszy wyparł turystę droższego.
I tak: krakowscy hotelarze i restauratorzy nie dość że ponieśli wymierne straty finansowe, to jeszcze musieli się mocno zaangażować raz: w pozbycie się tanich połączeń lotniczych, dwa: w odbudowanie zaufania do krakowskiego produktu turystycznego.
Dziś, na naszych oczach dzieje się podobne zjawisko wypierania
To rodziny z małymi dziećmi - jako segment klientów - wypierają naturalnych klientów między innymi z czterogwiazdkowych hoteli wypoczynkowych SPA, którymi były pary. Pary bez dzieci przywożonych do hotelu. Wypierają gości, którzy przyjeżdżali do hoteli wypoczynkowych by wypocząć i doceniali ofertę SPA, ciszę i magię miejsca. Zastępują ich rozwrzeszczane hordy mniejszych i większych dzieci, które zawłaszczają każdą przestrzeń, wspierane przez rodziców którzy wychodzą z czarodziejskiego społecznie przekonania, że skoro mają dzieci to im się należy.
Teraz, do tego przekonania doszły też niemałe pieniądze z 500+, więc część uważa że im się należy jeszcze bardziej, bo mają pieniądze.
Nie oceniamy, nie wartościujemy. To się dzieje, tak po prostu obecnie jest.
"O 5 rano budzi nas głośny płacz, a przez cienkie hotelowe ściany słychać praktycznie każdy przejaw niezadowolenia słodkiego bobasa z pokoju obok. Niewyspani schodzimy na śniadanie, a tam wesoła czeredka kilkulatków urządza sobie właśnie slalom między stolikami. W tym czasie inny ich rówieśnik na cały głos protestuje przeciwko diecie, którą tego dnia przygotowali dla niego rodzice. No nic, idziemy na basen - jednakże okazuje się, że o pływaniu możemy zapomnieć! Gromada małych ancymonów wpadła na genialny pomysł zainaugurowania konkursu skoków do wody. Bardzo często tak właśnie wygląda „relaks” w popularnych hotelach „przyjaznych rodzinie”. Co mają zatem zrobić osoby, które dzieci z różnych powodów nie mają lub dawno je odchowały? A może po prostu pragną spędzić urlop tylko ze sobą? Bez konieczności ciągłego dzielenia czasu i przestrzeni zarówno z własnymi, jak i cudzymi pociechami"
- zastanawiał się w już 2017 roku portal Travelist.
Na naszych oczach budują się w Polsce dwa segmenty rynku
Azyle od 500+ tzn. hotele dla dorosłych
Wypychaną z dotychczasowych hoteli wypoczynkowych ze SPA grupę klientów dostrzegli i docenili hotelarze, którzy zaczynają oferować hotele bez dzieci. Wypoczynek w miejscach bez dzieci, małych i troszkę większych. Obiekty przyjmujące wyłącznie osoby, które ukończyły minimum 14 lat, a niekiedy 16 lat.
Pierwszą jaskółką tego trendu, która wyprzedziła turystyczno-hotelarskie efekty programu 500+ i złamała tabu, był w 2014 roku Manor House. Czterogwiazdkowy hotel z holistycznym SPA. Który od marca 2014 roku zdecydował nie przyjmować dzieci, a skoncentrować się na obsłudze wyłącznie gości dorosłych.
Wówczas dziennikarze, redaktorki, blogerki i forumowicze - nie zostawili suchej nitki na hotelu. Był to obiekt którego właścicieli odsądzano od czci i wiary, stygmatyzując i przypisując im różne niedobre intencje. Przez internet przetoczył się niemały hejt a najzapalczywsi rodzice małych dzieci i obrończynie "wszędziedostępności" dla młodych madek i ich pociech - obiecywali szybki koniec Manor House poprzez bankructwo z braku klientów.
Bo każdy hotel musi być przede wszystkim przyjazny rodzinie i przyjmować rozkoszne bobasy, maluchy i naszych milusińskich!
Tymczasem, Manor House z sukcesami ekonomicznymi wszedł w piąty rok przyjmowania dorosłych bez dzieci. Chwali to sobie personel, chwali kierownictwo, chwalą przede wszystkim goście. Chwalą brak rodzin z małymi dziećmi.
Grupę wykluczonych przez rodziny z małymi dziećmi, nade wszystko w efekcie 500+, dostrzeżono natychmiast i doceniono w innych miejscach.
I na przełomie wiosny i lata 2019 roku już nie jeden a 40 obiektów hotelarskich nie przyjmuje rodzin z małymi dziećmi.
Narie Resort & Spa na Mazurach, Quadrille Conference & Spa w Orłowie, rzeczony już Manor House, Hotel Piwniczna SPA&Conference w Beskidzie Sądeckim, hotel Prezydent Medical SPA & Wellness w Krynicy-Zdrój, hotel Amber Suite nad Bałtykiem, w Międzywodziu na wyspie Wolin, hotel Hanseatic w Kołobrzegu.
A ponad to: Przechowalnia Marzeń, Stare Gospodarstwo, Stodoła 7, Siedlisko Sztuki - Azyl dla dorosłych, Beskid Masala Wiochotel, Pałac Nakomiady, Sny i Kamienie, Martiany 21, Dwór Role, pensjonat Kalmus, Willa Bajka i kilkanaście innych pałacy, dworków, siedlisk, agroturystyk w cztero-, pięciogwiazdkowym standardzie.
To miejsca, które w mniej lub bardziej oficjalny sposób informują, że u nich nie spotkamy dzieci, że oferty dla rodzin z małymi dziećmi nie mają, że są przestrzeniami wolnymi od dzieci. Kids free zone ....
A w Europie i świecie to normalne od lat. W Austrii, Hiszpanii, Turcji, Niemczech, Szwecji, Wyspach Kanaryjskich, Maroko - od lat funkcjonują obiekty "tylko dla dorosłych". To hotele i ośrodki wypoczynkowe, w których nie ma niczego dla małych dzieci: krzesełek w restauracjach, zjeżdżalni, baseników, pokoi zabaw, placów zabaw, animatorów.
Najmłodsi przyjmowani goście mają lat 16 lub 18 a bywa że 21. Nie mam mowy o nagości, erotycznych podtekstach i trzech literach X. To normalne miejsca, gdzie można dobrze wypocząć z dala od uciążliwości jakie ze sobą niosą małe i ciut większe dzieci i ich rodzice.
Kinderhotels. Urlaub mit ganzez Familie
Dzięki transferom społecznym powstaje rynek, który w Niemczech, Szwecji, Austrii i innych zamożnych krajach funkcjonuje od lat, od dekad. To ośrodki wczasowe i hotele dla rodzin z dziećmi. Dedykowane rodzinnemu wypoczynkowi z dziećmi i wśród dzieci. Gdzie potrzeby najmłodszych są głównym spektrum oferty. To bardzo potrzebna oferta turystyczna dla rodzin z małymi dziećmi. Inwestycja w nas, jako w społeczeństwo. Fantastyczne hotele i ośrodki: Kinderhotels jak mówią na to pragmatyczni Niemcy, dodając: Urlaub mit der ganzen Familie.
W Europie jest ich też o wiele więcej niż hoteli 'tylko dla dorosłych', niebotycznie więcej niż hoteli bez dzieci. Na jednym tylko niemieckim portalu kinderhoteli jest 744 w Niemczech i Europie. I znakomicie, że popyt wywołał podaż w postaci adoptujących się do oczekiwań rodzin z małymi dziećmi hoteli i obiektów hotelowych. Turystyka krajowa i hotelarstwo, poszerzając się o dwa segmenty rynku, znów nam o krok znormalniały realizując kierunki obecne w Europie od lat.
Taka refleksja na koniec ...
Można oczywiście mieć zastrzeżenia i uwagi do tempa, formuły i formy w jakich dokonują się zmiany na rynku krajowych ofert noclegowych.
Rynek to zawsze żywioł, żywa materia nie dająca się zaprogramować. Jak zawsze: są wygrani i przegrani tej transformacji, choć lepiej byłoby win-win.
Ale wiadomo, że rynek nie znosi próżni, więc już się zaczął wypełniać ofertami które ktoś żartobliwie nazwał "Azylami od 500+".
I tylko tak się zastanawiam: jeśli rozważyć możliwość, że transfery socjalne na dzieci nie będą trwały bez końca, że z jakichkolwiek powodów skończy się w Polsce obdarowywanie ludzi pieniędzmi. To co czeka dobrej klasy czterogwiazdkowe hotele i obiekty hotelowe wypoczynkowe ze SPA, które teraz tak chętnie wymieniają dotychczasowe swoje grupy docelowe klientów na rodziny z małymi dziećmi? Kierując się przychodami w danym sezonie, ich krótkookresową maksymalizacją. Fokusując się na tym co tu i teraz. Czy mają strategię na czas, gdyby ten nadszedł, gdy społeczeństwo nie będzie transferowało dużych środków pieniężnych do rodzin z dziećmi? Czy po prostu ich strategią jest 'zrobić' jak najlepiej sezon, a co dalej, to kogo to obchodzi? Zrozumiem takie podejście pracowników odpowiedzialnych za sprzedaż, gdy liczy się wynik i premia za sezon. Ale u właścicieli? Scenariusze alternatywne i plan B - tym wyraża się roztropność ...
A trzeba pamiętać, że rodzin z małymi dziećmi jest wielokrotnie więcej niż par z odchowanymi dziećmi czy par bezdzietnych. Więc to rynek mniejszy. A takich, które stać z własnej aktywności na wyjazdy, weekendy i wypoczynek w dobrej klasy hotelach też jest wielokrotnie mniej niż takich, których stać na to samo ale z pieniędzy pochodzących z transferów socjalnych a nie własnej pracy.
Więc tak sobie myślę, co będzie potem ....
Autor: Jacek Piasta, czerwiec 2019 rok